poniedziałek, 10 września 2012

Rozdział 6.

Te dni minęły tak szybko, że nawet się nie obejrzałam, a już była sobota. Pisałam z Bartkiem smsy (tak, włączyłam komórkę, ale nie odbierałam telefonów od mamy), ale brakowało mi tego Wielkoluda. To dzięki niemu i Kubie z żoną nie nudziłam się podczas wyjazdu. Na dodatek zaprzyjaźniłam się z Bartoszem. Był dla mnie jak brat. No właśnie... Dlatego nie chciałam się z nim żegnać. Przynosiłam pecha tym których kochałam. Nie! Nie chciałam odtworzyć znowu tych wydarzeń. Nie teraz kiedy się pakowałam i wracałam do Poznania. Do innego świata. Postanowiłam ostatni raz iść na rynek. Ubrałam się w zwykły biały t-shirt, wygodną bluzę i czarne rurki. Na nogi ubrałam baleriny, bo choć dzisiaj było chłodno to słonecznie. Zabrałam torbę, w której był aparat i o 18 wyszłam z mieszkania Agi. Na rynku usiadłam na fontannie i robiłam zdjęcia wszystkiemu: budowlom, widokom, wodzie, ludziom. Wszystkiemu.
Nagle ktoś zakrył mi oczy.
-Zgadnij kto to?-usłyszałam zmieniony, ale znajomy głos.
-Eee... Niki? Nikodem?- odciągnęłam dłonie od mojej twarzy i obróciłam się. Powitał mnie taki uroczy i szczery, szeroki uśmiech, że to co zrobiłam było tylko odruchem. Po chwili miałam uwieczniony uśmiech Nikodema.
-Ej! Kto Ci pozwolił robić mi zdjęcia?- oburzył się i usiadł obok mnie. Wziął mój aparat i zaczął przeglądać moje foty.-Czy Ty aby nie myślałaś o fotografii?-zapytał, a ja się roześmiałam. Lubiłam robić zdjęcia, ale nigdy o tym nie myślałam jako o zawodzie. Po szkole chciałam iść na AWF i zostać nauczycielem wf.
-Nie Nikuś, ja będę wuefistę.- zaśmiałam się. Chodziłam z Nikodemem tak długo, że w końcu zrobiło się ciemno, a ja musiałam wracać, bo po ósmej miałam pociąg do Poznania. Niki był taki miły, że odprowadził mnie pod same drzwi. Nadszedł czas pożegnania...
-Wiesz, że jesteś super dziewczyną? Szkoda, że mieszkasz tak daleko.- powiedział i opuścił głowę.
-Ej! Nikoś, przecież masz ze mną kontakt.- pocieszałam tego miłego i uroczego chłopaka.
-Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.- powiedział z nadzieją w głosie.
-Jak tylko będę u ciotki to dam Ci znać i pójdziemy na rynek karmić gołąbki.- uśmiechnęłam się i przytuliłam Nikodema. On spojrzał na mnie. Nasze twarze dzieliła niebezpieczna odległość. Niki pochylił się trochę, ale ja odsunęłam się od niego.
-Musze już iść. Do zobaczenia.- powiedziałam i weszłam do mieszkania. To było dziwne. Znałam tego chłopaka tylko dwa dni. Nie można tak od razu podejmować życiowych decyzji. I właśnie tego nie zrobiłam.

Niedziela, godzina 9.00, PKP Wrocław. Peron 2
To już dziś kończyła się moja przygoda. Od samego rana chodziłam jak struta. Nic nie chciałam jeść. Czułam, że moje życie z każdą minutą się kończy, a na pewno skończy się kiedy wysiądę na peronie w Poznaniu. Agnieszka nie wierzyła w moją "klątwę", ale nie pożegnała się ze mną. Tylko krzyknęła w moją stronę kiedy wsiadałam:
-Zobaczymy się szybciej niż myślisz!- miałam taką cicha nadzieję. Bartek też mi to obiecywał... Ech, ostatni raz pomachałam Agnieszce i pociąg pomknął w stronę mojego domu.
Smutno było mi bez Kuby, Agnieszki i Bartka. Kilka razy przeszłam pociąg tam i z powrotem. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Już dziś wiedziałam, że moje życie bez siatkarzy jest beznadziejne. Siadłam smutna przy oknie i zaczęłam słuchać "Smile".


Tym czasem u Bartka. Spała. Godzina 13.00
Siedziałem na łóżku i słuchałem muzyki. Razem z Kubą czekaliśmy na smsa od Agnieszki. Nie mogłem się doczekać miny Kaśki kiedy dowie się o wszystkim. Andrea to wyrozumiały facet. Chyba lepszego trenera nie ma... Dopóki ja nim nie zostanę. Zaśmiałem się.
-Z czego się śmiejesz?- zaciekawił się Jarski.
-Ciekawe jakby to było jakbym został trenerem.- zamyśliłem się, a Kuba od razu znalazł ciekawą odpowiedź.
-Wtedy wszystkie fanki kibicowałyby trenerowi, a nie zawodnikom. Człowieku, nie miałbyś życia.- zaśmialiśmy się.
-Jakbym teraz je miał.- powiedziałem i znowu założyłem słuchawki. Dowiedziałem się od Kuby, że Kaśka ma niedługo urodziny to od razu wpadłem na ten pomysł. Bardzo jestem ciekawy jak zareaguje na naszą niespodziankę. Będzie szczęśliwa. Mam taką nadzieję.
-Bartek!- krzyknął Kuba. Szybko ściągnąłem słuchawki.- Agnieszka napisała, że Kaśka właśnie wchodzi do domu. Czyli nasza niespodziewanka za niedługo zostanie zrealizowana.- zatarł ręce. Jeszcze tylko dwie, trzy godziny. Nie mogę się doczekać. Wstałem i podszedłem do drzwi.
-Idę do chłopaków.

Kaśka
Wysiadłam w Poznaniu. Obejrzałam się jeszcze tylko z pociągiem, którym tydzień temu mknęłam nieświadoma do Wrocławia. Tam to było życie. Nie marzenia, że kiedyś znowu zobaczę siatkarzy, tylko życie z siatkarzami. Do domu miałam dziesięć minut drogi, ale nie spieszyło mi się. Zahaczyłam o park. Kiedy szłam moją ulubioną alejką, ktoś zasłonił mi oczy. Usłyszałam ciche "Zgadnij kto to?" i nie mogłam określić czy to dziewczyna czy chłopak.
-Eee.. nie wiem.- odparłam. Kiedy znowu ujrzałam światło pojawiła się przede mną twarz. Znana, ale już nie lubiana.
-Kaśka wróć do mnie.- mówił Adrian.- Tęsknię za Tobą. Nie zostawiaj mnie samego w tym ciężkim świecie.
-Adrian, Ty nic nie rozumiesz. Ja Cię już nie kocham. Z resztą chyba nigdy nie kochałam.- przyznałam ze spuszczoną głową. Nie jesteśmy ze sobą od czterech miesięcy, ale on nachodzi mnie od tamtej pory.
-Taaak, rozumiem.- posmutniał.- Jeszcze jak nikogo nie miałaś liczyłem, że będziemy razem, ale teraz jak chodzisz z Kurkiem, to nie mam szans. Do zobaczenia.-powiedział i odszedł. Ja? Z Kurkiem? Zaczęłam się sama do siebie śmiać. To było bez sensu. Bartek jest tylko moim przyjacielem. Ciekawe skąd on w ogóle wiedział o tym, że spotkałam Bartosza Kurka. No nic. Ruszyłam w stronę mojego bloku. Mieszkanie nr 9, weszłam bez puknia, w końcu to moje mieszkanie prawda?
-Cześć mamo, idę do siebie. Nie pytaj mnie jak było dopóki nie pogodzisz się z ciocią.- palnęłam i udałam się do mojego malutkiego pokoiku całego oklejonego plakatami. Zobaczyłam Kubę i Bartka, zaczęłam się sama do siebie uśmiechać na wspomnienia tego tygodnia. Będzie ich brakować. Mamy się jeszcze zobaczyć, ale kiedy to będzie nie wiadomo. Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę!- odkrzyknęłam. W moich drzwiach pojawiła się twarz, którą tak nie dawno widziałam. Rzuciłam się na szyje tejże oto osoby z krzykiem:
-Agnieszka!


***
Hej! Dodaję dzisiaj rozdział specjalnie. Wiedzcie, że rozdział był gotowy do publikacji już wczoraj. Jednak dzisiejszy dzień jest dla mnie bardzo ważny.
Dokładnie rok temu zaczęłam kibicować siatkarzom.
10 września 2011r. sobota. ME2011.
Mecz Polska-Niemcy 3:1.
Tak więc rozdział w moją rocznicę. Nie wiem czy Wam się podoba. Dla mnie trochę nudny, ale czekam na Wasze opinie. :) 
Pozdrawiam :*

2 komentarze:

  1. ojejku ♥ Świetny! Kiedy następny rozdział dodasz? ; D Proszę, prosze żeby było to jak najszybcie, bo już się nie moge doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  2. przez cały czas się uśmiecham jak czytam tę historię :) u, to ja zaczęłam kibicować trochę później: mecz Polska - Włochy Puchar Świata w Japonii ^^

    OdpowiedzUsuń