poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 4.

Obudziłam się po siódmej, wszystko mnie bolało. Przewróciłam się za drugi bok, ale nie mogłam zasnąć. Pomyślałam o tych ostatnich dniach. Przecież to nie możliwe. Kuba jest moim wujkiem, Bartka traktuję jak przyjaciela. Tydzień temu nawet jeszcze o tym nie marzyłam, a teraz... Teraz wszystko się zmieniło. Co jeszcze może się wydarzyć? Miejmy nadzieję, że się nie skompromituję kolejny raz.
Spojrzałam na komórkę, której nie używałam od przyjazdu do Wrocławia. No ładnie 43 nieodebrane połączenia od: Mama. Biedaczka próbowała się do mnie dobić przez trzy dni, ale ja sobie telefon wyciszyłam. Miałam jej zdać relacje, ale głupio bym się czuła zdradzając Agnieszkę i jej Kubę. Przecież oni są dla mnie tacy dobrzy. Wymknęłam się do łazienki i zadzwoniłam. Co z tego że była siódma piętnaście? Moja mama nie spała o tej porze. Jeden sygnał. Drugi sygnał. Trzeci syg...
-Kaśka! W końcu raczyłaś się do mnie odezwać! Brawo pokłony Ci składam. Nauczyłaś się komórki obsługiwać. jestem z Ciebie dumna!- powiedziała gniewnym tonem.- Dobra gadaj co z tym mężem Szyszki?- mama nigdy nie używała imienia ciotki tylko zawsze jej przezwiska z dzieciństwa.
-Sorry mamo, ale nie jest tak jak się spodziewałaś. Jej mąż jest miły, uroczy, zabawny, przystojny, normalnie same plusy. I jeszcze dobrze mnie ugościli.- mama tylko prychnęła z pogardą.- Mogłabyś się w końcu z nią pogodzić!- powiedziałam już poirytowana tym ich "konfliktem".
-Ja? Z Nią? Nigdy!
-W takim razie przepraszam Cię bardzo. Jeśli będziesz się chciała ze mną skontaktować to dzwoń do Cioci. Na pewno masz jej numer, a ja wyłączam komórkę. Pa.- rozłączyłam się i zrobiłam tak jak powiedziałam. Moje LG straciło swoją wartość. Wkurzona wychodziłam z łazienki i w kogoś przywaliłam. Wszystkie drzwi w tym mieszkaniu otwierały się do wewnątrz tylko z łazienki otwierały się na zewnątrz. Już po chwili zauważyłam kogo "uszkodziłam".
-Bartek, przepraszam Cię bardzo.- zaczęłam. No dość niefortunnie zaczął się ten dzień. Byłam zła, ale ten "wypadek" jakoś złagodził mój gniew.- Nic Ci się nie stało ?- zapytałam z troska, a ten zaczął się śmiać. Nie wiem z czego, ale dostał takiej głupawy, że obudził Kubę i Agę. Kuba jak nas zobaczył to tylko trzasnął drzwiami.
-Super, uszkodziłam Kurka i padło mu na mózg. Hotki i fani siatkówki nie dadzą mi żyć.- powiedziałam, a Bartek zaczął się jeszcze bardziej śmiać.
-Dobra Kurek. To nie jest śmieszne. Uspokój się.- powiedziałam, a ten położył się na podłodze i dosłownie tarzał się ze śmiechu. Ale żebyście widzieli jak to wyglądało. Nie mogłam się nie roześmiać. I tak dwoje wariatów zaśmiewało się z niczego  przed ósmą rano. Agnieszka znowu wyjrzała przez drzwi i zaczęła się śmiać razem z nami. Później już tylko przyszedł Kuba i powiedział żebyśmy się uspokoili. Bartek poszedł na kanapę, Aga do Kuby, a ja do siebie. I tak spałam do 13.00.

-Agnieszka nie zrobisz mi tego!- krzyknęłam w stronę drzwi, a ta mi tylko pomachała. I tak zostałam z Kurkiem w kuchni. Na dodatek jeszcze musiałam upiec ciasteczka, bo do Kuby przychodzi wieczorem jakiś ważny gość. Wolałam więc szybko upiec te ciastka, a później zaszyć się w moim pokoju i poczytać książkę. Swoją drogą to Kuba nie ma wytchnienia w tym domu, codziennie ktoś do niego przychodzi, a teraz Agnieszka go po sklepach wywłóczy.
-No rób te ciastka.- powiedział mądrala siadając przy blacie. On chyba się tutaj już w ogóle zadomowił.
-Nie wiem jak się do tego zabrać.- przyznałam patrząc w kartkę z przepisem.
-Tu masz mąkę.- wskazał na opakowanie.- A tu jajka.- pokazał na owalne 'kulki'.
-Ej, to ty zrób to ciasto, ok ?- zaproponowałam. O dziwo zgodził się.Ale kiedy zobaczyłam jak próbuje rozbić jajka załamałam ręce.
-No to Agnieszka nas zabije.- siadłam na krześle zrezygnowana.
-Oj Młoda nie przesadzaj.- dotknął palcem mojego nosa przy czym ubrudził mnie całą.
-Ej Ty! Staruchu. Ze mną chcesz się bić na mąkę?- uśmiechnęłam się wyzywająco, a on tylko się roześmiał. I tak po dwóch minutach cała kuchnia Agnieszki była biała. wszędzie mąka, a szczególnie na nas. Cóż, na pewno nie zrobimy tego ciasta razem. Co z tego, że dwie pary rąk skoro wszystkie lewe do pieczenia.
-Dobra Panie Wielkoludzie. Teraz trzeba to posprzątać. - Rzuciłam mu ścierką.
-Po co?- udawał idiotę.
-Bo nie dość, że dziś obudziłeś Agę i Kubę to jeszcze nasyfiłeś w ICH kuchni.- wytłumaczyłam.
-Razem obudziliśmy i nasyfiliśmy. - podkreślił.
-Ok, to teraz posprzątajmy, bo jest już po 16 i zaraz wrócą właściciele.- jednak w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. - Pięknie, Kurek, pięknie. mamy przekichane.- powiedziałam i rzuciłam się do drzwi. W fartuchu, cała umorusana mąką i zostawiając Bartka w z tym bałaganem w kuchni. Tylko po co Aga dzwoniła do drzwi. Pewnie zapomnieli kluczy. Otworzyłam drzwi i zatkało mnie.
W drzwiach stał BARDZO WAŻNY gość Kuby.

***
Co sądzicie o czwartym rozdziale?;)
Wiem, że krótki, ale musiałam przerwać ;D
Na osłodę życia, na rozpoczęcie roku. Zaczynam technikum, więc będę  dodawać rzadziej rozdziały, ale co najmniej raz na tydzień będą :)

1 komentarz:

  1. Przez przypadek otworzyła mi się zakładka z twoim opowiadaniem. Patrzę a tu nowy rozdział! <3 Jejciu. Fajnie mieć takiego ponad dwumetrowego przyjaciela. I jeszcze urządzić z nim bitwę na mąke :D Jacie. Kim jest ten BARDZO WAŻNY gość? Winiar albo Wlazły? :D Czekam do następnego rozdziału.
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń