środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 2.

Ten rozdział jest dla Pati. Mojej Pati ;*
_____________________________


Obudziłam się kiedy na zegarku była 8.30. Słyszałam jak Agnieszka krząta się w kuchni. Sięgnęłam do mojego "Zeszytu Siatkarzy", tak go nazywałam. Chciałam sprawdzić, czy to że moja Aga wyszła za mąż za Kubą Jarosza nie było tylko snem. Otworzyłam na stronie z Jakubem i ujrzałam autograf z dedykacją. Nie, to nie był sen, a ja mam wujka Kubę. Dalej w to nie mogłam uwierzyć. Szybko wstałam wpadłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w spodenki, bluzkę i białe conversy. Włosy zaplotłam w niedbałego warkocza na bok. Planowałam dzisiaj wyjść na miasto. Weszłam do kuchni gdzie powitała mnie Aga:
-Cześć, jak się spało?- zapytała uśmiechając się pięknie. Ciocie to ja miałam ładną. Traktowałam ją raczej jak siostrę, a nie jak ciotkę. Podeszłam do lodówki szukając mleka.
-Super. Całą noc śnili mi się siatkarze, a wszystko przez tego twojego męża.- roześmiałyśmy się. Nalałam sobie pół szklanki mleka.- A tak właściwie gdzie jest ten twój luby?
-Poszedł pobiegać. Wiesz, dba o formę, ale powinien za chwilę wrócić. Wyszedł przed siódmą. A poza tym dzisiaj przyjeżdża jego kolega.- uśmiechnęła się tajemniczo.
-Tak? A o której przyjeżdża, żebym mogła się wcześniej ulotnić?- Zabrałam jabłko z koszyka z owocami.
-Chyba nie chciałabyś się ulotnić. Musisz go poznać i jestem pewna, że chcesz.
-Agnieszka, mów kto to będzie, albo nie wrócę przed 22.00.- zaszantażowałam ją, niestety. Nieumiejętnie.
-Kaśka, masz tu być o 16.00, bo ON przyjeżdża po 17.00, a jestem pewna, że będziesz szczęśliwa.- Aga była strasznie tajemnicza.
-Ok, ok. To wychodzę na miasto, bo się nie wyrobię.- powiedziałam i zaczęłam się zbierać.
-Ej, Kaśka! Kup sobie coś ładnego.- Agnieszka zrobiła dziwną minę, ale ja musiałam zrobić dziwniejszą, bo się roześmiała. Wzięłam jeszcze tylko torbę z potrzebnymi rzeczami i wyszłam machając Agnieszce na odchodnym.
Na klatce schodowej spotkałam Kubę biegnącego w stronę mieszkania.
-Cześć. Już po bieganiu?- zapytałam.
-Hej, no dzisiaj szybciej się uwinąłem, bo muszę zrobić z Agą zakupy.- odparł.- A ty gdzie już lecisz?
-Na miasto, trochę pospacerować. Powinnam być przed czwartą.- wytłumaczyłam się. I poszłam w stronę wyjścia. Na rynek dotarłam bez większych problemów. Pospacerowałam trochę, pokarmiłam gołębie i przysiadłam na fontannie. Wyciągnęłam moją lustrzankę, na która zbierałam dwa lata i porobiłam kilka fajnych zdjęć. Najbardziej jednak spodobały mi się trzy: na jednym jest dziecko jedząc loda włoskiego, a nad nim przelatuje gołąb, na drugim widnieje dziewczynka, która trzyma balona Hello Kitty, a w tle za nią idzie dwójka nastolatków trzymających się za ręce, na trzecim najładniejszym uwieczniłam parę ludzi, nie takich młodych bo już w podeszłym wieku, którzy chlapali się woda z fontanny. Był to taki uroczy obrazek, że nie mogłam się na niego napatrzeć. Nie wiedziałam kiedy zrobiła się 12.00. Poszłam więc do jakiegoś centrum handlowego żeby sobie coś wybrać. Obeszłam chyba wszystkie sklepy, aż trafiłam na coś co przykuło moja uwagę. Piękna tunika do której dokupiłam buty. Zamierzałam do tego ubrać czarne leginsy 3/4 i zwykły czarny sweterek. Z zakupami pognałam po kawę i zamierzałam wracać kiedy ktoś na mnie wpadł. I wylał zawartość mojej kawy na siebie.
-Jak łazisz palancie? -Wykrzyknęłam, bo mi tez się oberwało. Sprawdziłam jeszcze czy nie poplamił moich zakupów. Całe szczęście nie.
-Ja.. ja.. przepraszam..-Zaczął się jąkać. Popatrzyłam na tą ofiarę losu. Był to jakiś przerażony blondyn o niebieskich oczach.
-Dobra, już przestań się jąkać. Nic się nie stało, przecież kawa się spierze.- Potarłam małą plamkę u dołu bluzki.- Kaśka jestem, a ty ?- przedstawiłam się, a chłopak się trochę speszył.
-Nikodem, miło mi Cie poznać.- powiedział.
-Szkoda, że musiałeś wylać moją kawę. Bo jestem dziś jak jakiś żywy trup.- roześmiał się z tego co powiedziałam.
-To może pójdziesz ze mną na kawę?- zaproponował, a ja się zgodziłam, bo czemu nie. Po tych wczorajszych wrażeniach należało mi się trochę rozrywki, prawda? Poszłam z Nikodemem na ta kawę, a później na spacer przez rynek. Nikodem mieszkał tu od siedmiu lat i grał w klubie siatkówki. Teraz nie miałam się co dziwić, że był taki wysoki, ale przy mnie każdy był wysoki. No byłam kurduplem z moimi 165 cm wzrostu. Może to właśnie z powodu wzrostu grałam na libero. Zanim się obejrzałam już była 16.00, pożegnałam się z Nikim, on poszedł w swoja stronę, a ja pędziłam przez miasto do mieszkania Agnieszki. Wpadłam do jej klatki schodowej i o mało się nie zabiłam na schodach. Bez pukania weszłam do mieszkania. Wpadłam do pokoju po leginsy i sweterek, a później wpadłam do łazienki jak tornado. Szybki prysznic, makijaż lekki, włosy wysuszyłam i ubrałam się w moje nowe ubrania. Wyszłam z łazienki stukając butami i krzyknęłam w stronę salonu, z którego dochodziły głosy:
-Aga! Mam nadzieje, że się nie spóźniłam. Jest dopiero 16.50, więc gościu powinien się pojawić za dziesięć minut.- Odpowiedziało mi milczenie, więc weszłam do pokoju i założyłam jeszcze czarne kolczyki.
-Agnieszka! Gdzie Cię wywiało?- zapytałam, a z salonu odkrzyknęła mi własnie moja ciocia.
-Kaśka, chodź tu i nie rób już szumu.- głos dochodził z salonu to poszłam tam. Kiedy stanęłam w progu zamurowało mnie. Co on tu robił. Chciałam mieć spokojny dzień, a znowu narobiłam wiochy na dwa kilometry.
-No w końcu Kaśka. miałaś być przed czwartą.- powiedział Kuba, a ja nie mogłam wykrztusić, ani słowa.- No tak, poznaj mojego przyjaciela. To jest Bartek, Bartek poznaj to jest Kaśka, siostrzenica Agnieszki.- gość Kuby wstał i podszedł do mnie.
-Cześć, Bartek, miło Cię poznać.- uśmiechnął się słodko i uścisnął mi dłoń.
-Kaśka Wiśniewska, mi także miło Pana poznać.- odpowiedziałam jakby to był normalny chłopak.
-Aż tak staro wyglądam, żebyś mówiła mi na "pan"?- Zaśmiał się, a ja spaliłam buraka. Znowu? W ciągu dwóch dni?
-Agnieszka mogę Cię prosić?- powiedziałam do mojej ciotki. Miałam ochotę ją udusić.
-Jasne Skarbie.- odparła, a gdy była już blisko syknęłam przez zęby:
-Nie mów do mnie "skarbie".- poszłyśmy do mojego tymczasowego pokoju. Nogi miałam jak z waty wiec usiadłam na łóżku.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że to on jest gościem Kuby?- wyrzuciłam z siebie cały wstyd tym jednym zdaniem.
-Chciałam Ci zrobić niespodziankę.- tłumaczyła się.
-Tak, ok, rozumiem. Niespodziankę, ale przez tą twoją niespodziankę skompromitowałam się przed kolejnym siatkarzem Reprezentacji Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn.- opadłam na poduszkę z bezradności.
-Weź Kaśka nie marudź, przed Kubą strzeliłaś buraka, ale teraz się dogadujecie. Dlaczego tak samo nie miałoby być z Bartkiem?- Zapytała jak głupia.
-Dlaczego? Bo to Bartek Kurek!


***
STO LAT BARTEK! :)
Ukończyłam drugi rozdział. Czekam na Wasze opinie. :) Przepraszam z jakiekolwiek błędy jeśli takie są.
Im więcej komentarzy tym bardziej mnie to motywuje do pisania.

6 komentarzy:

  1. Super !! ;)

    Nie chcę nic narzucać, ale mam nadzieję, że Kaśkę połączy jakieś uczucie z którymś z siatkarzy.. ;)

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy 3 rozdział ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! :) Piszesz genialne opowiadanie! A bohaterka to moja imienniczka co jeszcze bardziej mi się podoba :) Byłoby mi bardzo miło, gdybyś jakoś informowała mnie o nowych rozdziałach :) No i przy okazji zapraszam do Siebie do poczytania mojego zakręconego trochę opowiadania :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń